O mojej miłości do Podlasia pisałam TUTAJ a w tym roku dane mi było odwiedzić je ponownie ...po siedmiu latach ...była to podróż bardzo sentymentalna ...
odwiedziłam groby moich bliskich (dziadków obydwojga rodziców i całej dalszej rodziny) i jak zwykle urzekły mnie stare krzyże ...coraz mniej starych mogił ...
a potem wróciłam do wspomnień z cudnego dzieciństwa ...to w tej chatce bez wody i toalety spędzałam połowę wakacji (drugą spędzałam u rodziców mamy w domku murowanym ;) ) ...to tu rodziły się moje pierwsze miłości, uczyłam się doić krowę, kąpałam się w rzece i wypiłam pierwszą kawę ;) i nigdy nie zapomnę jak na zabawę jeździliśmy koniem a myliśmy się w misce ...magiczne czasy ...
to ten rozpadający dom wzywał mnie przez ostatnie siedem lat ...z czasem ludzie splądrowali jego wnętrze ...zniknął piec kaflowy i wszystko co było metalowe oraz drewniane ...kanapy rozpruto a szafy rozgrabiono ...mimo to chciałam wejść do środka i ostatni raz poczuć atmosferę z dzieciństwa ...a tam w szafie wśród pustych półek czekał na mnie krzyżyk babci ...wiedziałam, że był jakiś powód tego powrotu ...
znalazłam również kredens, dół jest w stanie opłakanym ale góra do odratowania ...niestety nie zmieścił się do bagażnika ...i mam z dziadkami taką umowę, że tegorocznej zimy mają trzymać daszek chałupki coby się nie zawaliła na kredens ...a wnuczka wróci latem :)
a potem udaliśmy się do domu drugich dziadków ...teraz mieszka tam wujek ...pewne rzeczy zostały niezmienne jak pastwiska dla krów (kiedyś je wypędzałam na łąki) czy kapliczka Maryjki (gdzie zanosiłyśmy kwiatki)
inne urosły jak stary kasztan na którym dziadek zrobił domek (czyt. przybił deskę, żebyśmy miały domek na drzewie ;) )
inne się zestarzały jak strych nad oborą gdzie zjeżdżaliśmy na pupach po sianie
a innych po prost nie ma jak babcine pierogi z miętą i gołębie dziadka ...zostały wspomnienia i pamiątki ...to dla nich przemogłam lęk przed drabiną i wspięłam się na strych ...a tam jak w domku pierwszych dziadków czekały na mnie skarby ...jak uczy bajka o trzech świnkach - warto budować dom murowany ...z czasem przetrwało więcej pamiątek ;)
portret pradziadków ze zbitą szybą, kufer stryjka, miarka dziadka, świadectwo mojej mamusi z szóstej klasy podstawówki
komiksy i książeczki mojego dzieciństwa
szuflada
i ławka zrobiona przez dziadka
ławka odnowiona stanie w wiatrołapie ...a tu zdjęcie - inspiracja...moja ławka ładniejsza ;)
a tutaj kilka pomysłów na aranżacje walizkowe
wróciłam zadumana ale szczęśliwa ...latem znowu tam wrócę :)
Ławka super! a ta szuflada! jak ja uwielbiam takie smaczki! Widzę, że mamy bardzo podobny gust. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńLasche.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę.
Wszystko piękne i z duszą.
Pozdrawiam :) i ściskam!
Ania Yokasta
lasche, jak Ty mnie wzruszasz :)
OdpowiedzUsuńmonah
i się, kupia, przez Ciebie poryczałam....jak ja Cię nie lubię ;P
OdpowiedzUsuńaricia.
Piękna podróż sentymentalna :)
OdpowiedzUsuńSkarby bezcenne!!!
Bardzo fajne klimatyczne fotki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuń