Mimo, że noc dla nas rozpoczęła się wczesnym popołudniem ;)
to zdecydowanie warto było się tam wybrać.
Już od progu przywitała nas informacja, że Kuba jest dość wysoki jak na swoje prawie 10 lat a ja idealnie urosłam zgodnie z siatką centylową.
Potem zwiedziliśmy muzeum o którym istnieniu nie miałam pojęcia. Muzeum człowieka. Niestety nie można tam robić zdjęć anie niczego dotykać (tak, tak to niestety TEN rodzaj muzeum). DLatego kilka zdjęć z sieci (stąd).
Ale najlepsza zabawa rozpoczęła się w kasynie.
O tak, obudziła się w chłopcach żyłka hazardzisty.
A nawiasem mówiąc to niesamowite jak przy użyciu małych środków można zorganizować świetną zabawę dla dzieci.
Przy drzwiach kasyna każdy z uczestników otrzymywał budżet początkowy. (czyt. nakrętki od butelek PET )
A potem można było obstawiać do woli.
Gra stadium tasiemca.
Twister ptasi i grupy krwi.
Domino - części ciała.
Bingo ptasie
Dzięki połączeniu sił
nasza drużyna wygrała. To pisałam ja - dumna matka :)
Fantastyczna sprawa!!
OdpowiedzUsuń