piątek, 9 sierpnia 2013

Błędne Skały - góry Stołowe

Wszystkie ubrania wyprane, 
pamiątki czekają na uzupełnienie w zeszytach z podróży
Zaczynamy więc wspomnienia
A oto i cała nasza drużyna wyprawowa plus ja za obiektywem rzecz jasna.
 

 Błędne Skały to magiczne miejsce, które warto odwiedzić bez względu na to czy jest się dzieckiem czy dorosłym. Choć od wieku niewątpliwie zależy tempo marszu. Nasza wędrówka zaczyna się w miejscowości Karłów, gdzie podążając drogą Stu Zakrętów udajemy się do Parku Narodowego Gór Stołowych. Droga jest dobrze oznaczona brązowymi znakami a chłopcy nieustannie liczą sprawdzając adekwatność nazwy. 


Przy bramie parku należy podjąć decyzję, czy parkuje się na dolnym parkingu (darmowy)  i wędruje poboczem ok. 4 km w górę (z małymi dziećmi nie polecam ze względu na wąską drogę usianą zakrętami ) czy górnym parkingu usytuowanym u stóp labiryntu skalnego. W związku z tempem naszej podróży nie możemy sobie pozwolić na mitrężenie czasu zatem decydujemy się na dojazd do górnego parkingu. Biedniejsi o 10 zł, jako że wjazd do parku jest płatny (za to parking darmowy) , cudem parkujemy. Zwiedzanie tego miejsca w lecie w sobotę nie należy do przyjemności. Tłumy jak na deptaku nadmorskim. 

 

Warto też wiedzieć, że ruch do i z parkingu odbywa się wahadłowo. O pełnych i pół  godzinach odbywa się wjazd, a zjazd kwadrans po i kwadrans do pełnej godziny. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza regulując czas pobytu w samym labiryncie. Wstęp do labiryntu oczywiście płatny, a jakże. Co prawda przewodniki i strony podróżnicze wspominając czas przejścia mówią o 40 - 60 minut ale przypominam, że my podróżujemy z bandą dzieci. Bardzo żywiołowych. Huraganów labiryntowych :) Ledwo ich dogoniłam z aparatem.


 

 Niezwykłe formy stworzone przez wodę i wiatr. Wąskie przejścia, labirynty wśród rozrzuconych luźno głazów, szczeliny. Szlak znaczą pomosty, po których wędrujemy.


  
 

Jest to droga dla wytrwałych i żądnych przygód podróżników. Wąskich w pasie :) Niejednokrotnie trasa wymaga pochylenia głów nad cudami przyrody, wciągnięcia brzucha w pełnej szacunku wyprostowanej postawie, a nawet padnięcia na kolana :))




 




 Radość z przebrnięcia szlaku bywa wielka ...bardzo wielka.


Ale i wiele zależy od drogi, którą się wybiera ;)


Fascynujące są i podskoki na ruchomych platformach
 
  
 i próby przesunięcia głazów.


 Ale najsmaczniejszy jest posiłek na kamiennym stole.



Góry Stołowe jak sama nazwa wskazuje są ...płaskie jak stół. Aż trudno uwierzyć, że góry te zostały wypiętrzone przed 30 milionami lat. To jedne z nielicznych gór płytowych w Europie. Struktura zalegających naprzemiennie warstw stanowiła niegdyś dno morskie.



Tuż tuż przy granicy Czeskiej.
 

 I fascynująca droga wśród korzeni na parking.


Przypominamy, że naszą podróż dedykujemy FRANIOWI, który niejednokrotnie musiał pokonać LABIRYNT SŁÓW ale zawsze z sukcesem, któremu przyglądamy się na jego blogu Dzielny Franek.

19 komentarzy:

  1. Dobrze, że mogę to zobaczyć u Ciebie, bo trasa niestety nie dla mnie... I już nie chodzi o aktualny obwód w pasie ;) ale o klaustrofobię w stopniu maxi!
    Nie mogłam się doczekać, kiedy się opierzesz i zaczną się relacje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przybij pionę ...ja też z klaustrofobią:)) Ale ja nie mogę do jaskiń, choć na Mroźną się skusiłam ...brrr... :))

      Usuń
    2. Byłam kiedyś na Słowacji w jaskini Demianowskiej. Jakby Cię wzięło na łażenie po jaskiniach, to polecam. Wielkie toto, przestronne i oświetlone jak galeria handlowa ;)

      Usuń
  2. :))) uwielbiam to miejsce!!!!!!!!!!!mojemu mężowi choć jest szczupły ugrzęzła w szczelinie głowa....ile mieliśmy śmiechu...my grubasy:)))))....ale numer kulminacyjny był na parkingu ..po wycieczce...patrzymy a z jakiegoś autokaru wysiada pani...waga na około 160kg!!!!!! wtedy wpadłam na pomysł ,ze przed szlabanem powinna być postać człowieka w szablonie...kto się nie zmieści...wraca do auta:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głowa? ha, ha (Przepraszam małżonku Qrki :))
      A co do szablonów to się zgadzam. Jeden Pan niestety musiał się wracać (ale miał ok 200kg). A mijanie pod prąd nie należy do zabawnych.

      Usuń
  3. och fantastyczna relacja, na pewno wybierzemy się tam w najbliższym możliwym czasie, już przebieram nogami :)
    my w tym roku bez wakacyjnego wyjazdu, więc na Waszą relację czekam z utęsknieniem

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jako osoba, która za wiele nie widziała innych podpisuję się pod tym obiema rencyma :))

      Usuń
  5. Fajną mieliście wycieczkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyglądacie na szczęśliwych :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z niecierpliwością czekamy na dalsze opowieści:-)
    Pozdrawiamy Hania z chłopakami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uściski Hanusiu i dla chłopaków od moich chłopaków (choć to chyba już nie uściski a kuksnięcia piłkarskie :) )

      Usuń
    2. O tak,kuksańce piłkarskie koniecznie:-)

      Usuń
  8. rany, jak tam pięknie! Dopisuję do listy miejsc, które chcę zobaczyć!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyprawa wspaniała!Siostrzyczko jesteś the best :)! Czekam na książkę...:) i z pewnościa wykupię większość egzemplarzy.

    OdpowiedzUsuń