Zaczęło się od lekcji w szkole. Starszak przyszedł do domu i opowiadał, że uczyli się o Noblu, Sienkiewiczu i Matejce.
-A kto to był Matejko? - pytam
- Sławny malarz mamo
- A co namalował?
- Jakiegoś króla czy tam co
No właśnie. Podejrzewam, że o Noblu i Sienkiewiczu wiedziałby tyle samo. Postanowiłam nawet nie pytać. Ale temat Matejki i jego obrazu Mieszka I był na tyle interesujący, że zaczęłam przygotowywać się do weekendu wojowniczego z chłopcami.
Najpierw przypomnieliśmy sobie legendę o Lechu, Czechu i Rusie i przeczytaliśmy wstęp
http://www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79345,8021918,Dziecko_poznaje_historie_Polski.html
Potem wysłuchaliśmy Raperów znad Wisły analizując o czym śpiewają (raczej pomińcie koniec ;) ).
Przez czas jakiś nucili "Mieszko Mieszko nasz koleżko". A potem obejrzeliśmy to:
https://www.youtube.com/watch?v=JSVaq8gqQfQ&feature=related
W miejscu, gdzie mowa o tym, że po obu stronach walczyły porównywalne siły wojska a Niemcy byli wyposażeni w lepszą broń zatrzymałam film. Zapytałam chłopców co by zrobili, gdyby byli na miejscu Mieszka. Powstały dwa rozwiązania: poszlibyśmy do kowala, żeby zrobił nam lepszą broń (no ale nie mamy czasu, bo wróg za pasem) oraz podzielilibyśmy wojska na pól i zrobili zasadzkę. Po obejrzeniu filmu do końca zapanowała ogólna radość, bo się okazało, że ...Mieszko postąpił jak chłopcy chcieli :) :) :)
Potem było wielkie malowanie bitwy.
i twórca dzieła
i twórca dzieła
Następnie teoretycznie zapoznaliśmy się z przebiegiem bitwy
http://historianaciekawo.blogspot.com/2012/04/bitwa-pod-cedynia-w-prostej-animacji.html
A potem ...koniec teorii czas na akcję
Twórca ulepszeń (np.zasieków z pudełek po jajkach czy Odry z prześcieradła na gumce)
oraz pomysłodawca największego fortelu strategicznego. Jednym paluszkiem (popychającym rolki po papierze toaletowym i ręcznikach papierowych) zmiótł moje wojsko.
I polanie znowu wygrali :)
Niesamowitą ciekawostką było odkrycie Mieszka na 10zł banknocie.
I tak zapoczątkowaliśmy nowy cykl historii dla dzieci :)
Rewelacyjna lekcja historii, jestem pod wrażeniem Twojej pomysłowości.
OdpowiedzUsuńGosha ja tylko spytałam robimy bitwę? reszta w 100% należy do chłopców :)
OdpowiedzUsuń... stad juz tylko krok od zalozenia GRUPY REKONSTRUKCYJNEJ, co?
OdpowiedzUsuńps. daaawno, daaawno temu, czyli przed jakimis 25-30 laty, moj kuzyn, wielki pasjonat historii, dorosly juz wtedy mial fantastyczna pasje: z plasteliny robil zolnierzyki (od czasow napoleonskich do II WS), ich pojazdy, rynsztunek. Wszysto z wielka dbaloscia o detale i szczegoly, czolgi z baterii, pola bitwy... FAN-TAS-TYCZ-NE! My, jako mocno nieletni, moglismy jedynie patrzec, pod grozba przybicia rak za rekawy do blatu stolika :) Potem pojawily sie zolnierzyki do malowania a ja zostalam mianowana ich glownym dostawca (dostawalam szczegolowa rozpiske, jaka armia, jakie farby)
... nie wiem, jak sie zakonczyl zywot plastelinowych armii, musze kiedys zapytac Jacka!
serdeczne pozdrowienia z Krakowa!
Marzena
Kawał dobrej rodzicielskiej roboty! ach!
OdpowiedzUsuńa widzę, że wasi wojowie rewelacyjnie uzbrojeni jak na tamte czasy ;)
OdpowiedzUsuńU Ciebie jak zwykle bardzo niezwykle:)
OdpowiedzUsuńProsimy o przyjęcie zaproszenia do blogowej zabawy a zarazem wyróżnienia 'Liebster Blog':)
Po szczegóły na Franiowy blog zapraszam;-)
:*
Marzenko o mamo ...fantastyczne wspomnienia ...daj znać co się stało z żołnierzami z plasteliny
OdpowiedzUsuńAch :)
Monia, żebyś wiedziała ile było o to kłótni ...maluch się uparł na wojska z karabinami a starszak zaciekle argumentował. Wygrał starszy ...ale tylko chwilowo jak widać na załączonym obrazku :)
Aga dziękuję i lekcja odrobiona :)