Naszym największym przyjacielem i towarzyszem wieczornych schadzek w mym łóżku stał się Tomasz Wilmowski bohater słynnej serii Szklarskiego.
Przykład - poniższy fragment czytaliśmy 30 minut,
bo:
- Najpierw natrafiliśmy na słowo ud, co spowodowało pytanie malucha gdzie ten ud jest i salwę śmiechu u starszaka. A więc wśród gilgotków powtórzyliśmy części ciała.
- Potem była mimoza. Oglądaliśmy ją (roślinę) na you tube. A potem wyjaśnialiśmy pojęcie jesteś jak mimoza.
- Przy porach zatrzymaliśmy się na dłużej. Były pory w ogródku, pory roku i pory w skórze (to takie dziurki w skórze - definicja malucha).
- Parowanie też wymaga szerokiego omówienia. Bo woda paruje i kawa mamy też. I para leci z ust w zimny poranek.
Pola - bazę stworzył maluch przy użyciu pieczątki z ziemniaków.
A reszta to nieograniczona wyobraźnia chłopców.
Gra ma skomplikowane reguły (w pełni wymyślone i wykonane przez chłopców) jak zwierzęta które można upolować stając na polu oznaczonym numerem zwierzęcia. Trzeba jednak powiedzieć o nim jakąś ciekawostkę.
Są skróty
i pułapki
a wszystko kontroluje bankier przydzielający sztabki złota (kamyki pomalowane lakierem do paznokci wersja baaaardzo sylwestrowa). Można zwierzaki kupować i sprzedawać, co powoduje, że staje się grą strategiczną.
Gra (bez planszy rzecz jasna) posiada również swoje opakowanie więc elementy się nie gubią.
Czyż nie fajnie byłoby, żeby dzieci w szkole zamiast nudnego opisu, tworzyli grę jako podsumowanie przeczytania lektury?
Chłopcy mają wielki plan stworzenia gry po każdej części Tomka.
Ale nasze czytelnictwo przejawia się w wielu formach.
Czytamy po drodze na wycieczki
i jak dorwiemy się do książki starszego brata
A jak Wy czytacie? Macie ulubione miejsca, rytuały?